Taki weekend, że nie chce się wychodzić spod ciepłej pierzynki i patrzeć na tą mgłę za oknem, która nieśmiało próbuje ukryć niedostatki zimy. Gdzie jest skrzący się i chrupiący pod butami śnieżek, oszronione bajkowe drzewa i lodowe kruche kry na kałużach?
Pogoda jest raczej podła, więc nie mam ochoty się wynurzać a już na pewno nie chce mi się nigdzie spieszyć dzisiaj.
„-Dzień dobry – rzekł Mały Książę.
-Dzień dobry – odparł Kupiec.
Kupiec ten sprzedawał udoskonalone pigułki zaspokajające pragnienie. Połknięcie jednej na tydzień wystarcza, aby nie chciało się pić.
– Po co to sprzedajesz? – spytał Mały Książę.
– To wielka oszczędność czasu – odpowiedział Kupiec. – Zostało to obliczone przez specjalistów. Tygodniowo oszczędza się pięćdziesiąt trzy minuty.
– A co się robi z pięćdziesięcioma trzema minutami?
– To, co się chce…
„Gdybym miał pięćdziesiąt trzy minuty czasu – powiedział sobie Mały Książę – poszedłbym powolutku w kierunku studni…”
Antoine de Saint-Exupéry
„Dla mnie to najpiękniejszy i jednocześnie najsmutniejszy obraz świata. (…)”
Po ostatnich szalonych i pracowitych dniach mój organizm domaga się odpoczynku, więc u mnie dziś poranna kawa na hand-made’owych podkładkach z drewna, ciepła pierzynka, i książka którą przeczytałam już 1000 razy, jeśli chcemy mówić o liczbach 😉 A Wy jakie macie sposoby na takie dni? Książka i pierzyna czy co innego? 😀
Ten sposób jest jak najbardziej właściwy 😉
Kołderka, kocyk, ciepły napój i dobre czytadło, pełen relaks ! No może jeszcze popołudniowa drzemka, gdy znuży nas lektura 😉