Poznajcie cudnego mężczyznę, który ostatnio przybył do mnie na sesję dziecięcą.
Z mamą umawiałyśmy się na sesję jeszcze przed narodzinami Kuby, ale malec nie czuł się wystarczająco dobrze na sesję noworodkową, i ostatecznie spotkałyśmy się dopiero jak miał około 6 miesięcy. Sesje niemowlęce są zwykle krótsze niż sesje noworodkowe, podczas których malec większość czasu przesypia – wystarczy go nakarmić, utulić, ogrzać i mamy bardzo plastycznego modela.
Większe dzieci szybko się nudzą i niecierpliwią, nie śpią, więc sesja niemowlęca to wyzwanie dla ich (nie)cierpliwości. Tym bardziej Kuba zaskoczył mnie bardzo grzecznym pozowaniem. Oczywiście grzeczne pozowanie w przypadku takiego rozrabiaki nie oznacza siedzenia bez ruchu i patrzenia w obiektyw…
O nie! Kuba dziarsko rozwalał scenografię, bawił się wszystkim, co wokół niego się znajdowało i zagadywał do nas w swoim języku 🙂 …No i oczywiście robił zabawne miny do obiektywu 😀 Sesja niemowlęca to wyzwanie zarówno dla dziecka jak i fotografa, ale udane zdjęcia dają jeszcze większą satysfakcję 🙂
Na szczęście Kuba nie marudził za wiele, i był przesłodki w swoim rozrabianiu, więc udało mi się zachować wiele kadrów!
Kuba jest 6-miesięcznym maluchem i już zaczyna sam siadać, więc ma bardzo mocne plecki, pręży się, i pełza 🙂 Zaczyna ostro raczkować, chociaż mu to do końca nie wychodzi, gramoli się i sam wybiera w jakiej pozie teraz pozwoli nam zrobić zdjęcie 🙂 Sesja z królikiem, to był prawdziwy hardcore 🙂 Malec pokazał nam ile ma siły w tym malutkim ciałku 🙂
Kuba, zamiast leżeć, dziarsko próbował wstawać i chodzić 😀 Bardzo podobała mu się zabawa w dekompletowanie otoczenia 😀 Dzięki temu zamiast słodkich śpiących kadrów dziecięcych mamy rozbrykane dynamiczne pozy 😀 To jest idealny przykład tego jak szybko trzeba dostosowywać oczekiwania do zastanej sytuacji i humoru dziecka 🙂
Czasami najfajniejsze są gadżety, które można znaleźć w domu malucha 🙂 Dzięki nim powstała ta marynarska sesja dziecięca. No i trochę dzięki mojej drewnianej białej „podłodze” którą zrobiłam jakiś czas temu.
Nie zabrakło oczywiście rączek i nóżek 😀
„Na koniec” udało nam się nawet zrobić parę „śpiących” kadrów, ale musiałyśmy bardzo uważać, żeby nie obudzić Kuby, więc zrezygnowałyśmy z przebierania.
Przy zbieraniu rzeczy przypomniałyśmy sobie że nie zrobiłyśmy zdjęć z czapką-żabą, więc na szybko ubrałyśmy w nią Kubę – niestety był już bardzo zmęczony i nie chciał pozować, więc zrobiłam tylko kilka kadrów z zabawy z mamą.
Sesję zaliczam do bardzo udanych 🙂 Pozdrowienia dla Mamy i Kuby – niech rośnie zdrowo!